Słuchając podcastu jaki Poirier zmajstrował niedawno dla XLR8R’a, przypomniała mi się jedna intrygująca płyta. Jako, że nadal trwają obchody XX lecia Ninja Tune (a już w sobotę na Free Form Festivalu będzie mieć miejsce polska impreza urodzinowa), nie zaszkodzi jeszcze na moment zagrzebać się w starszym katalogu brytyjskiego labela.
SIXTOO
Jackals And Vipers In Envy Of Man
Ninja Tune
2007
Pomimo dopracowanego brzmienia i dopieszczonego każdego, najdrobniejszego elementu, niewiele studyjnych dokonań może poziomem zawartej energii, równać się z live’ami. Dobrze nagrany koncert mimo swoich spontanicznych niedoróbek, fanów muzyki porywa niczym Reality TV – spragnionych wrażeń. Kiedy poza „suchą” sceniczną formą słyszymy reakcje rozentuzjazmowanej publiki, wrażenie jest jeszcze silniejsze. U Sixtoo odgłosy sali znajdziemy bardzo, bardzo rzadko. Kanadyjski producent łącząc taśmy ze swoich występów nie musiał uciekać się do żadnych sztuczek. Przestrzenne, brudne brzmienie krążka przenosi nas do dusznego, podziemnego klubu. Reszta należy do dźwięków… Automaty perkusyjne wypluwają z siebie ciężkie, chropowate partie bębnów. Mroczne, elektroniczne partie przetaczają się przez głośniki. Paranoiczny, kompleksowy świat „Jackals And Vipers…” wydziera się z membran. Poziomem agresji, produkcje hip-hopowego instrumentalisty przypominają pierwsze punk rockowe hymny. Nie na darmo autor świetnego „Chewing On Glass”, nazywa siebie Six Vicious.