Go Hard or Go Home – to hasło zdecydowanie oddaje klimat Outlook Festivalu. Cztery dni nieograniczonej możliwości czerpania pełnymi garściami z muzycznego świata. Niesamowite przeżycie, wspaniała uczta dla ducha i ucha, totalny szok dla wątroby.
W dalekiej i spokojnej Chorwacji, w zagubionym forcie Punta Christo u wybrzeży Adriatyku raz do roku murami trzęsie potężny bass. To za sprawą grupy zapaleńców z Leeds, którzy w 2008 roku postanowili, że przeciągną przez pół Europy największe gwiazdy muzyki bassowej. Z sukcesem. Jak twierdzą sami twórcy po czterech latach gwałtownego rozwoju i rozrostu festiwalu, postanowili skupić się na innej ważnej kwestii, jaką jest doskonalenie umiejętności organizatorskich i czerpanie z wcześniejszych doświadczeń. Słowem fokus na jakość. Sprawdźmy czy im się udało.
Outlook Festival to barwne i wieloaspektowe zjawisko, które ciężko schatakteryzować. Bez wątpienia jest to największy festiwal Bass music and Soundsystem Culture w Europie. Z pewnością impreza urządzona jest z wielkim rozmachem, śmiało zmieściłyby się tam trzy – cztery mniejsze festiwale. I tu zaczynają się schody, ponieważ rzecz, która na pierwszy rzut oka wydaję się być niesamowitą zaletą, przy dokładnych oględzinach okazuje się być również poważną wadą. Muzyka na żywo od 12 w południe do 6 rano, line – up wypchany po brzegi artystami, których bardzo chcesz zobaczyć. I ciągły dylemat czy tak długą deprywację snu da się przeżyć.
[nggallery id=15]
Opisanych w programie scen jest trzynaście. Wielkości różnorakiej od wielkiego Harbour’u, przez scenę umieszczoną w wyschniętej fosie – The Moat, aż do maleńkego Ballroom’u. Za dnia plażowiczom czas umilają wibracje płynące z głośników dwóch plażowych scen Beach Party i Beach Bar Pacino. To całkiem fajna sprawa posłuchać Hatcha b2b Plastician, jednocześnie zażywając kąpieli. Ponad to na terenie festiwalu można napotkać kilka bezimiennych scen, które nie zostały ujęte w line-upie. Nie ma wątpliwości, że organizatorzy festiwalu dbają nawet o najbardziej wybrednych odbiorców.
Sporym wyzwaniem stojącym przed twórcami Outlook Festivalu było nagłośnienie całego festiwalu. Z jednej strony jest to olbrzymi teren, z drugiej zaś ilość scen na m² jest ogromna, dlatego musiało to być zadanie szalenie trudne. Bez wątpienia jednak wybrnęli z tego lepiej niż doskonale, a słuchając jak gra Funktion-One na Clearing’u dosłownie miękną kolana.
Znaczącą przewagą Outlook Fesivalu nad innymi gigantycznymi festiwalami jest ilość wielkich nazwisk/nazw/pseudonimów wpisanych w line-up. Wymienienie wszystkich 370 (nie żartuję!), byłoby czystym szaleństwem. Dość wspomnieć tylko o kilku wyjadaczach, jak Fat Freddy’s Drop, Skream, Digital Mystikz, Twinkle Brothers, Friction, DJ Marky, The Beatnuts, Zinc, Gold Panda, Scuba, Goldie, Kode 9, Joker, N-Type, Pearson Sound, Loefah, The Bug, Flowdan & Daddy Freddy, Zion Train.
Do kolejnych plusów śmiało zaliczyć można dobrą organizację pola namiotowego. Sklepy, punkty gastronomiczne, sanitariaty z ciepłą wodą, prąd na kempingu. Wszystko to sprawia, że można się poczuć jak na wczasach.
Dokładnie tydzień później, w tym samym miejscu zaczyna się Dimensions Festival. Fort Punta Christo to nie jedyny wspólny mianownik z Outlook Festivalem. Oba organizowane są przez tą samą ekipę, powalają ilością wykonawców oraz rozmachem. Dimensions Festival, chociaż znacznie mniejszy, dorównuje swojemu starszemu koledze fantazją. Pozbawiony dwóch dużych scen Harbour i Dock Side, pod względem muzycznym w niczym nie ustępuje poprzedzającemu go Outlook Festivalowi. Inny jest jednak target. Przepełniony muzyką elektroniczną i eksperymentalną przyciąga adeptów z całej Europy. Spotkacie tam kolorową mieszankę języków z wielu krajów, m.in. z Francji, Belgii, Niemiec. Patrząc przez pryzmat kultury osobistej, jest to miła odmiana i odpoczynek od Anglików stanowiących 90% uczestników Outlooka, którzy mówiąc uprzejmie są… hm… uciążliwymi sąsiadami.
Całość wakacyjnego klimatu perfekcyjnie dopełniały imprezy na łodziach. Codziennie trzy statki odbijały kilkukrotnie od brzegu, by wypłynąć w rejs będący niezapomnianym przeżyciem dla każdego uczestnika. W tym roku bogatą listę imprez przedstawiono dla obu festiwali. I tak na Outlooku popływać można było z ekipą GetDarker, HotFlush, Archetype, Hot Wuk i innymi. Dimensions za to proponował łódki, np. XLR8R, Beat Dimension (Scuba, Untold, Sigha, Tessela), czy Data Transmission, a tam Pariah, Blawan, George Fitzgerald, Trikk, Joj Sharratt.
Najlepszą stroną festiwalu w Chorwacji jest fakt, że możesz go potraktować jak zagraniczne wakacje. Bez wątpienia jedne z najciekawszych. Chcąc usłyszeć z osobna każdego z wykonawców, którzy zawitali na Outlooku lub Dimensions, przeciętny zjadacz chleba musiałby pewnie sprzedać nerkę. A to raczej optymistyczna wersja. Dlatego perspektywa wydania nieco mniejszych pieniędzy i hasania przez tydzień jak Koń Rafał wydaje się być kusząca. Przed Wami małe podsumowanie finansowe, czyli Sprawdź Sam Czy Jednak Warto.
Niewątpliwie bardzo dużym wydatkiem jest bilet na festiwal. Koszt czterodniowego karnetu na Outlook Festival to 135 GBP, czyli na chwilę obecną to około 680 PLN-ów. Wejściówki na Dimensions Festival kosztowały 120 GBP, niewiele ponad 600 PLN. Niestety drugie tyle trzeba też wybulić na pole namiotowe. Całe szczęście wielkie i niezbędne wydatki na tym się kończą. Jeśli ograniczyć podróż do jednego festiwalu i znaleźć jeszcze trzech zapaleńców, którzy pojadą z tobą, wyjazd okazuje się być całkiem budżetowy. A przynajmniej masz szansę takim go uczynić. Najtańszym i chyba najrozsądniejszym sposobem dojazdu do Puli jest podróż autem, w obie strony po podzieleniu kosztów paliwa na cztery osoby, wychodzi jakieś 250 PLN-ów na głowę. Na miejscu ograniczając kapryszenie do minimum, czytaj: przerzucając się na pasztet i konserwy, można utrzymać się już za jakieś 500 PLN-ów tygodniowo. Ceny na kempingu są mocno wywindowane, dlatego warto wybrać się raz na jakiś czas do Puli, znajdującej się kilka kilometrów od miejsca festiwalu i tam zaopatrzyć się w jedzenie, robiąc zakupy w tanich supermarketach. Do miasta miasta kursuje autobus, mniej więcjej dwa razy na godzinę. Cena takiej przejażdżki to około 8 PLN-ów w obie strony. Nie jest to najtańsza rozrywka na świecie, jednak z drugiej strony wydaje się, że jest w zasięgu i możliwościach licznych. Słowem, jeśli wykazać się pewną determinacją, to są to pieniądze, które można odłożyć.
Ostatnią już rzeczą dotyczącą beztroski i swawoli festiwalowych dni jest informacja od organizatorów dotycząca bezpieczeństwa. Można się z nią zapoznać m.in. na stronie internetowej i w materiałach promocyjnych. Outlook i Dimensions to gigantyczne imprezy, z ogromną ilością ludzi, alkoholu i dragów. Dlatego dbajcie o bezpieczeństwo swoje i innych.
Croatioa, croatia!