Skalpel 'Simple EP’

Skalpel 'Simple EP’

Duet Skalpel, który stanowią Marcin Cichy i Igor Pudło zaistniał po raz pierwszy w mojej świadomości gdzieś koło 2010 roku. Bardzo spodobał mi się pomysł łączenia jazzu z porządną didżejską robotą, samplowaniem i rozbudowanymi bitami. Jedynym problemem było to, że duet ten od 2003 miał pewien zastój i nie wypuszczał nowego materiału. Szczęśliwie miałem okazję zobaczyć ich w 2013 roku na katowickim Offie, gdzie pokazali kawał naprawdę dobrego grania i wpasowali się w jeden z pięciu najlepszych koncertów tego festiwalu. Niezmiernie się ucieszyłem, kiedy światło dzienne ujrzał nowy materiał, zawarty na nieco ponad dwudziestominutowej EPce zatytułowanej 'Simple’.

Skalpel ponownie zabiera nas w daleką podróż. Na pięciu utworach prezentuje on swój kanoniczny chillout, elementy nu jazzu i naprawdę bogaty pakiet sampli, jednak o wyjątkowości tego wydawnictwa stanowi sekcja rytmiczna. Duet stawia bardzo duży nacisk na bit. Przez cały czas trwania utworu zalewają nas bardzo precyzyjne, ale wysmakowane i wymuskane rytmy, które w jasny sposób przywodzą skojarzenia do swingu lat trzydziestych, które w swojej złożoności dostarczają dawki naprawdę głębokich estetycznych doznań. Bity, które w dużej mierze opierają się na głównym motywie, mają tendencję do niespodziewanych ucieczek w odległe klimaty kultury jazzowej. Stanowią one całą duszę materiału. Każda zmiana jest na swój sposób zaskakująca, co dodatkowo nadaje smaku całej EPce. Jeśli chodzi o sekcję instrumentalną, opiera się ona głównie na instrumentach dętych, które również przywodzą skojarzenia bardziej odległych czasów muzyki rozrywkowej. Całość stanowi bardzo dobrze zmasterowany, wykonany i przemyślany materiał, do którego naprawdę chce się wracać. Płyta jest lekka, przyjemna i stanowi idealne tło do przechadzania się po słonecznych bulwarach lub zwyczajnego wylegiwania się na trawce. Cały jej urok opiera się na prostocie i dość szybkich powrotach do motywu. Nie doświadczy się tu odległych, często kakofonicznych ucieczek jak u Coltranea. Zdecydowanie jest to ta grzeczniejsza i bardziej salonowa odsłona gatunku. Szkoda tylko, że Skalpel zamiast nowego longplaya wydał EPkę. Podsyca to chęć usłyszenia nowego materiału w większej ilości. Kto wie? Może już niedługo pełnometrażowy materiał ujrzy światło dzienne. Obyśmy tylko nie musieli czekać kolejnych dziesięciu lat.

Ocena albumu: 8/10