MIKROKOSMOS LP, pierwsza długogrająca płyta producenta z północnej Polski – Jakuba Nox’a Ambroziaka. Premiera płyty zapowiadana była na grudzień 2013, jednak z powodów osobistych oraz marketingowych, została przesunięta na LUTY 2014. Gościnnie na płycie: Tomek Lachendro (utalentowany gitarzysta z Koszalina, który niedawno rozpoczął prace nad swoim debiutanckim materiałem; prywatnie przyjaciel Nox’a), JazzPospolita, Wojciech Sobura, Kinta//Lil Ironies, Asja Czajkowska//Neurasja czy Random Trip oraz kilku innych równie ciekawych wykonawców. Duża część utworów będzie miała formę piosenek. Klimatycznie od folku przez ambient po trip hop.
Future-Bass.pl: W jednym wywiadzie powiedziałeś, że nie masz teorii muzycznej, ale jednak korzystasz z żywych instrumentów. Jesteś wiec multiinstrumentalistą samoukiem?
Jakub: Multiinstrumentalistą to za dużo powiedziane. Dosłownie gram na wszystkim, a jednocześnie na niczym. Samoukiem jak najbardziej. Nikt nigdy nie pokazywał mi, co i jak. Do wszystkiego, co mam dochodzę sam. Zdarza się tak, że w ręce wpada mi instrument, o którym nie mam zielonego pojęcia i gram na nim na swój sposób. W wyniku, czego zwykle wychodzą jakieś niestandardowe melodie.
FB: Pierwszy raz usłyszałem o tobie z Krakowskiego radia, Radiofonii. Jesteś bardzo alternatywnym wykonawcą, czy mimo tego masz jakiś support od mediów?
J: Swoją muzykę robię głównie dla siebie. Przypadkiem było, że w 2011 roku jeden z moich utworów poleciał w Radio Roxy w audycji Kosmos, którą prowadził Maceo Wyro. W sumie od tego momentu zaczęła się moja intensywna przygoda z muzyką alternatywną. Więc nic dziwnego, że jakiś czas później mogliście usłyszeć mnie w Radiofonii. Z początku tej przygody nie ukrywam zależało mi na intensywnej promocji mojej muzyki. A teraz? Teraz nie bardzo. Bo przecież tak naprawdę muzyki nie tworzę pod ludzi. Tym bardziej nie zależy mi na promocji muzyki przez media. Bo to jest tak, że włączam telewizor o poranku, a tam w telewizji śniadaniowej pokazywane są półnagie beztalencia, podobno grające na gitarze. A temu wszystkiemu towarzyszy playback. Po czym dziennikarze wmawiają społeczeństwu, że takowa muzyka jest fajna. Radia? Radia grają pop i to, co wpada w ucho. Głównie promocja muzyki polega tylko na tym, że promuje się to, co w danym momencie jest na topie, a niekoniecznie jest wartościowe. Empiki zalane są masą płyt, które nie powinny tam być. Muzyka dla artysty to biznes. Słuchacze są tak ogłupieni facebookiem oraz tym, co propagowane jest przez masowe media, że piękna, wartościowa muzyka umyka bokiem. Moja muzyka? Nie jest ona ani piękna, ani łatwa, dla osób, które nie potrafią słuchać muzyki. Większość osób muzykę tylko SŁYSZY a nie SŁUCHA i ROZUMIE. Są jeszcze gusta i każdy ma wybór. Mam swoje wąskie grono słuchaczy, mam ludzi, na których mogę liczyć. Ktoś to jednak rozumie. Czego chcieć więcej?
FB: Jaki wykonawca jest dla ciebie największą inspiracją, i co uważasz za najlepszą rzecz w muzyce elektronicznej, która pojawiła się przez ostatnie 20 lat?
J: Przez ostatnie 20 lat? Ciężko mi stwierdzić. Mam dopiero 22 lata. Muzyki słucham, od kiedy pamiętam, elektroniki jakieś 5-6 lat. Ostatnio słucham głównie własnej muzyki. Bądź muzyki znajomych artystów. To raczej wąskie grono. Swego czasu największą inspiracją był Dj Shadow, Noon czy Portishead. Dziś to raczej Sigur Ros, Flying Lotus, CocoRosie czy John Frusciante. Nie jestem w stanie wskazać swojej największej inspiracji ani najlepszej muzyki, która została wydana przez ostatnie 20 lat. Osobiście największy wpływ na moją osobę, a także twórczość miała płyta ‘The Empyrean’ John’a Frusciante, ale to muzyka gatunkowo raczej psychodeliczny rock.
FB: Czy masz zamiar wyruszyć na jakąś trasę lub grać, jako dj w klubach ze swoim materiałem?
J: Są takie plany. Dostaje dużo propozycji, w chwili obecnej odmawiam grania na żywo. Jestem raczej molem studyjnym. Ale plany na granie jak najbardziej są. Więcej szczegółów zaraz po premierze albumu.
FB: Może to dość osobiste pytanie, ale, w jakim czasie zgromadziłeś cały sprzęt? W końcu nie są to tanie rzeczy.
J: Wszystkie moje płyty powstały głównie przy użyciu domowego peceta. Pomyślałem sobie, że teraz przy produkcji LP przydałoby się trochę zmian. Zacząłem inwestować w siebie. Do zakupu sprzętu, który obecnie posiadam przyłożyli ręki także ludzie, którzy silnie wierzą we mnie i moją muzykę. Czasowo? Hm… wiele instrumentów przewalało się od 2006 roku przez moje studio. W 2014 mam w planach dokupienie jeszcze trochę nowych ‘zabawek’ do mojego mini studia. Wiesz… dobry sprzęt to podobno połowa sukcesu. Uważam, że niekoniecznie, bo ciekawą i oryginalną płytę można nagrać w całości na gitarze akustycznej kupionej za 50 zł w lokalnym komisie. Jak kto woli, jak kto uważa?