Uniwersalizm nowego krążka Machinedruma

Uniwersalizm nowego krążka Machinedruma

Ten rok obfituje w bardzo dużą ilość świetnych wydawnictw, które coraz częściej trafiają do przeciętnego słuchacza budząc u niego chęć poznania kolejnej nowej muzyki. Jednak rzadko ambitny album prezentujący naprawdę wysoki poziom potrafi trafić do właściwego odbiorcy- fakt, że kwestia marketingu itd. Słuchając twórczości wielu dobrych wykonawców w pewnym momencie możemy sobie pomyśleć: „Nie ma pogody na taką muzykę” albo „To mnie nuży, chce czegoś nowego”. Oczywiście, co kto lubi, ale w sytuacji, gdy potrzeba czegoś uniwersalnego pojawia się wytwórnia Ninja Tune oraz należący do niej artyści, w tym, Kalifornijczyk z charakterystycznym wąsem „koperem”, przez który może przypominać gwiazdę discopolo – Travis Steward, popularny Machinedrum wydał nowy krążek!

Na pozór może to porównanie brzmieć śmiesznie ale styl ‘Vapor City’ jest pewnego rodzaju skrzyżowaniem głównych nurtów elektroniki- Machinedrum łącząc lekkie chilloutowe melodie, hiphopowe, pełne mocnego bassu rytmy wraz z elementami na pograniczu ambientu i deep house uzyskuje niesamowitą hybrydę. Klimat tej płyty jest bardzo wyjątkowy- utwory ukazują nam świat realny, dynamiczny lecz nie pozbawiony marzeń i nadziei- to bardzo mocna strona tego albumu. Fan muzyki elektronicznej mógłby wymieniać po trochu, które tracki mogą mu przypominać twórczość innych artystów. Gdy już usłyszymy pierwszy utwór Gunshoota przekonujemy się, jak mniej więcej mógłby wyglądać drum’n’bass stworzony przez Buriala- niezbyt agresywne, lecz bardzo głębokie, zimne i żywiołowe jungle. Jeden z moich ulubionych kawałków na krążku U Still Lie idealnie pasowałby do filmu Drive, a SeeSea poleciłbym szczególnie choreografom tanecznym- od odpowiedniej inspiracji, zależy często jakość całości- byłaby bardzo wysoka.

Nie ukrywam, że na fali popularności garażowej muzyki elektronicznej producentowi jest łatwiej wymyślić coś, co spodoba się publiczności, ale o wiele trudniej jest zrobić coś by tą publiczność utrzymać! Podobieństwo do twórczości choćby Williama Bevana czy XXYYXX nie oznacza, że Vapor City jest kolejną chamską kopią, gdyż taką w ogóle nie jest. Machinedrum łącząc prostotę z finezją stworzył bardzo dobry, uniwersalny album, który idealnie nadaje się jako codzienny soundtrack- w parku, uczelni, autobusie, klubie.. w abstrakcyjnych sytuacjach także! 😉

Ocena:

8/10

machinedrum-vapor-city