Top 10 wykonawców na OFF Festivalu 2022

Top 10 wykonawców na OFF Festivalu 2022

Tegoroczny line up OFF Festivalu wywołał nieco kontrowersji. Fani narzekali na słabego headlinera jakim jest Mura Masa, czy nawet Metronomy, a także na dziwne wybory jak Dziarma czy Bedoes. Organizatorom dostało się również za Yves’a Tumora, który odwołał nie tylko występ na OFFie, ale także większą część tegorocznej trasy koncertowej. Przyznam, że nawet ja patrząc na ogłoszenia nie czułem jakiegoś entuzjazmu, aż do momentu kiedy samodzielnie zacząłem przesłuchiwać wykonawców. Okazało się bowiem, że tegoroczny line up jest naprawdę mocny i wypełniony rewelacyjnymi wykonawcami, w których szybko można się zakochać. Wychodzi na to, że znów będziemy mieli do czynienia z bieganiną pomiędzy scenami bez odpoczynku. Jeśli jednak wciąż nie wiecie na co się wybrać, a w line up’owych tabelkach widzicie same noname’y sprawdźcie poniższą listę!

10. Midsommar

Shoegaze w Polsce nigdy nie wyszedł na wyżyny i to pomimo wielu prób, głównie ze strony OFF Festivalu. W zasadzie ciężko mi wymienić polski zespół, który jednoznacznie grałby ten gatunek i się z nim utożsamiał. Jakież więc było moje zadowolenie kiedy przeszukując offowe zespoły trafiłem na Midsommar. Nie dość, że można ich spokojnie porównać do zespołów typu Pinkshinyultrablast, to jeszcze sami dumnie noszą na piersi zakładkę dream pop/shoegaze. Mój osobisty polski faworyt tegorocznej edycji.

 

9. Keiya

Pamiętacie pierwszy album Laurel Halo Quarantine? Zapewne nie. Nic dziwnego, bo sama artystka przestała po nim śpiewać i przeniosła się na techno rewiry. Polecam przesłuchać, gdyż Keiya brzmi jak naturalna kontynuacja Quarantine. Popowy wokal r’n’b połączony z bardzo nieoczywistymi, połamanymi beatami, nasączony elektroniką.

 

 

8. Myd

Zapewniam, że będzie to najbardziej taneczny koncert tegorocznej edycji. Jego album Born a Loser brzmi dokładnie tak chillowo, wakacyjnie i zawadiacko, jak wygląda powyższa okładka. Takiego melodyjnego i piosenkowego house’u można szukać już tylko u Avalanches.

 

7. Crows

Słuchając ich po raz pierwszy można odnieść wrażenie, że jest to kolejny stary zespół z lat 70-tych, który nagle się odrodził. Typowe post-punkowe brzmienie a la Joy Division czy The Pop Group, nie dawało złudzeń. Prawda jest jednak taka, że powstali w 2015 roku i mają wielki talent do tworzenia mocnych acz chwytliwych, gitarowych piosenek, brzmiących tak jakbyśmy je słyszeli milion razy, a nigdy nie wiedzieliśmy kto za nimi stoi.

 

6. Lex Amor

Kolejna i nie ostatnia propozycja dla fanów r’n’b oraz rapu na wysokim poziomie. Lex Amor wydała tylko jedną płytę, ale brzmi jakby na scenie była przynajmniej od 10 lat. Jej album Goverment Tropicala ma mroczny, przytłaczający vibe, trochę czerpiący z dokonań Solange czy bitowych producentów jak FlyLo w bardziej minimalistycznej wersji. Na OFFie w tym roku będzie sporo raperów, ale to ona prezentuje ten najbardziej czarną i poważną odmianę rapu.

 

5. DIIV/Q

Powodem postawienia tych wykonawców ex aequo jest fakt, iż niestety grają w tym samym momencie. Q to młody utalentowany wokalista, którego płyta The Shave Experiment (Director’s Cut) brzmi jakby połączyć Dirty Beaches z Princem, a wszystko to zalać dubem. Tworzy bardzo ładne melodyjne piosenki używając małej ilości instrumentów. Zdecydowanie brakuje u nas takiej muzyki. DIIV to w tym momencie wyższa półka. Współcześni shoegazerzy stają się coraz potężniejsi, a na scenie nie gapią się już w buty, lecz używają swoich gitar w iście destrukcyjnym stylu. Z resztą na ich koncert czeka bardzo wiele offowiczów w naszym kraju, więc nie ukrywajmy, że zdecydowana większość wybierze ich.

4. Kamaal Wiliams

Zdaje się, iż w roku 2017 duet Yussef Kamaal miał wystąpić na Tauronie. Niestety, do koncertu nie doszło gdyż zespół się rozpadł. Henry Wu jednak się nie poddał i rozpoczął solową karierę jako Kamaal Wiliams, a jego solowe wcielenie nowoczesnego jazzu jest na równie wysokim poziomie co macierzysta formacja. Z resztą oglądnijcie poniższy koncert, a będziecie zaskoczenie jaką niesamowitą energie ten człowiek potrafi wyciągnąć z trzy osobowego, jazzowego składu.

 

3. Makaya McCraven

Na OFFie na szczęście nigdy nie brakowało jazzu, a tu mamy kolejnego przedstawiciela młodej jazzowej generacji. W zasadzie można prorokować, iż będzie to koncert na równi z Kamaalem, szczególnie, że jest to pojedynek dwóch świetnych jazzmanów, z czego jeden pochodzi z UK, a drugi z USA. Jednak słuchając albumów Makaya, mam wrażenie, że jest on bardziej profesjonalny, eklektyczny i zaskakujący. Wystarczy przesłuchać jego płytę We’re new again czyli niesamowitą reinterpretacją ostatniego albumu Gill Scott-Herona by poczuć, że gość jest wirtuozem i geniuszem.

 

2. Ride

Fakt, że powracają po 7 latach na festiwal sprawia, że nie musi być w tym nic ciekawego. Jednak grają w całości album Nowhere, uważany za trzeci kamień milowy w gatunku Shoegaze’u. I pomijając już rodowód zespołu, to jest to po prostu kawał dobrej gitarowej muzyki. Ponadto pamiętam jak po ich koncercie w 2015 roku ktoś spytał mnie co najbardziej podobało mi się w tamtej edycji, odpowiedziałem ”Ride. I długo nic lepszego tu nie uświadczymy’’. Zobaczymy więc czy przebiją samych siebie.

 

1. Iggy Pop

On właśnie jest najważniejszy. I będzie to prawdopodobnie ostatnia okazja by tego doświadczyć.