Ambivalent znów jako Amber

Ambivalent znów jako Amber

Każdy z nas czasem potrzebuje zmiany, która da motywację do dalszego działania. Czasem to zmiana fryzury, miejsca zamieszkania, pracy, partnera czy ulubionego alkoholu. W profesjach wymagających najlepiej niekończącej się kreatywnej płodności, którą bez wątpienia jest fucha producenta potrzeba zmian może okazać się szczególnie istotna i jednocześnie ryzykowna. Każdy artysta zdążył zaskarbić sobie uznanie większej lub mniejszej liczby wiernych i oddanych słuchaczy, którzy zakochali się w konkretnej stylistyce. Zmiana kierunku tworzenia czyli swego rodzaju linii programowej artysty może wywołać pokaźnego focha i stwierdzenia z cyklu „Słuchałem go kiedyś, jak robił dobrą muzykę”. Zdania tego rodzaju przyprawiają mnie o mdłości, ponieważ przerodziły się w trend krytykowania wszystkiego co się zmienia i nie jest podparte faktyczną opinią na ten temat tylko krytyką dla samej krytyki. Jeżeli klub otwiera się dzisiaj, to za tydzień powiem tym, którzy odwiedzili go pierwszy raz, że przez ostatnie 7 dni to były dopiero imprezy, teraz to poziom ich zajebistości jest porównywalny z herbatką u ciotki Krysi.

Poziom zajebistości nowej EP-ki Kevina McHugha wydanej pod aliasem Amber, a rozpoznawalnemu raczej pod pseudonimem Ambivalent jest daleki od klimatu herbacianych wizyt u cioci co najmniej o lata świetlne. Urodzony w Waszyngtonie, a następnie zamieszkały w Nowym Jorku i Berlinie producent od zawsze miał smykałkę do prezentowania szerokiemu audytorium ciekawych trendów w muzyce elektronicznej. Do dzisiaj Kevin realizuje ją prowadząc audycję Nerd Tank wraz z Cameą w radiu East Village. Dzięki organizacji imprez w Nowym Jorku od 1996 roku producent miał okazję nawiązać współpracę z legendarną wytwórnią Minus i stał się jednym ze stałych członków ekipy Richie’go Hawtina. Ambivalent po raz pierwszy użył pseudonimu Amber podczas jednorazowej kolaboracji Jake & Amber nagrywając kawałek „This Is Mine” , który był najprawdopodobniej najbardziej house’owym trackiem wydanym przez Minusa. Po latach tej niewątpliwie owocnej współpracy Amerykanin postanowił nieco zmodyfikować kierunek swoich muzycznych działań i zrezygnować z wierności do ascetycznego brzmienia charakterystycznego dla tego labelu. Robiąc ukłon w stronę połączenia bujającego house z mrocznymi prądami techno Kevin stał się idealnym kąskiem dla prowadzonej przez niedawno goszczącą w Warszawie Anję Schneider, wytwórni Mobilee.

EP-ka została wydana 27 stycznia i składa się z czterech tanecznych kawałków. Tytułowe „Waves Of Grain” pobudza przyjemnym groovem i damskim wokalem. Kolejny track jest remixem powyższego utworu autorstwa niejakiego Hobo. Interpretacja tytułowego kawałka z pewnością przypadnie do gustu miłośnikom jego wielkiego hitu „Incise”. Jak dla mnie w obu wersjach to parkietowe sztosidło. W nieco odmiennym klimacie hula „The Story”. Wciąż nogi tańczą jednak mamy tu pulsujący rytm i wokalno-instrumentalne wstawki, które nadają kawałkowi nieco melancholijny i nostalgiczny klimat, którego doświadczamy z pewnością, gdy kończy się lato, plenerowe eventy i aftery w blasku słońca. Do radosnego nastroju powracamy za sprawą „Space Album” , które roznosi tę EP-kę swoją energią.

Mimo, że minusowe produkcje Ambivalenta trafiają bardzo w mój gust, a fani tego etapu jego twórczości ronią pewnie łzy , uważam „Waves Of Grain” za bardzo udaną odmianę, która przywieje ze sobą nieco świeżości, na czym skorzystają nie tylko słuchacze, ale też sam twórca.

[soundcloud url=”https://api.soundcloud.com/playlists/22211255″ params=”color=ff5500&auto_play=false&hide_related=false&show_artwork=true” width=”100%” height=”450″ iframe=”true” /]