Relacja z Audioriver 2014

Relacja z Audioriver 2014

Wiele osób wzbraniało mnie przed tym festiwalem. Jedni mówili że ćpuńska atmosfera inni mówili że dużo dresiarni, byli jednak tacy co wychwalali Audioriver ze względy na techno target festiwalu. I to jest szczera prawda, o Audioriver można pisać techno techno i jeszcze raz techno. Jeszcze nigdy nie byłem na festiwalu lub imprezie która zawierałaby tyle techno w techno i oddawałaby słowo techno w stu procentach techno. Co do ćpuńsko dresiarskiej atmosfery to już każdy ma swoje gusta i uzna czy mu to przeszkadza czy nie, ja od siebie mogę powiedzieć że wcale nie było tak strasznie jak głoszą plotki, nie było dresiarni a bardziej mix różnych (czasem na prawdę bardzo różnych) osób.

Organizacja:

Można to podzielić na Pole namiotowe i sam festiwal. Zaczne od pierwszego. Pole namiotowe to niby taki szczegół, ale jednak bardzo ważny. Podobno mieszkało na nim przeszło 2000 osób, czego w sumie nie było aż tak widać, nie było ścisku, a kolejki też nie były jakieś sakramenckie. Obsługa bardzo przyjazna i pomocna, co ciekawe można było wnosić każde napoje niezależnie czy alkoholowe czy zwykłe otwarte (na większości festiwali napoje zawsze muszą być zamknięte). Spodziewałem się, że toalety będą w formie toi toi, a tu bardzo miła niespodzianka w postaci normalnych kabin z muszlami klozetowymi. Kabiny prysznicowe też na dużym poziomie, często na festiwalach jest problem cisnienia i temperatury wody, tu wszystko idealnie. Jeśli chodzi o sam festiwal i jego organizację no to już niestety gorzej. I mam tu oczywiście na myśli pierwszą noc i ulewę, a raczej to co się przez nią stało. Na namiocie w którym grali wykonawcy drum’n’bassu, zebrała się duża ilość wody przez co, organizatorzy zmuszeni byli do przerwania występu Camo & Krooked i odwołania dalszych koncertów, w tym Dom & Roland, który był jednym z moich głównych celów festiwalu. Rozumiem jak najbardziej tą decyzje, że bezpieczeństwo i tak dalej, ale co to za festiwal, który nie potrafi sobie poradzić z deszczem? Zamknięcie namiotu Hybrid tent spowodowało, że wszyscy chcąc schronić się przed ulewą pobiegli do namiotu Circus tent, i to także stanowiło ogromne niebezpieczeństwo wywołane ściskiem ludzi. Na plus jednak zaliczam że organizatorzy od razu wystosowali oświadczenie w którym przeprosili, poza tym sytuacja pojawiła się po raz pierwszy w historii Audioriver, więc na pewno będą wyciągnięte z tego wnioski.

Występy:

Skalpel: Powrócili. Grają rzadko więc tym bardziej trzeba ich zobaczyć. Na Audioriver zagrali hipnotyzująco, bardziej transowo niż np na ubiegłorocznym Offie. Bałem się że publiczności będzie jak na lekarstwo, w końcu ludzie przyjechali tu na techno, ale ludzie przychodzili pewnie nawet z czystej ciekawości. Dobry koncert.

Mind Against: I od nich zaczęła się u mnie ta techno noc. Typowa techno impreza. Mocne bity i ciężkie dropy, od razu było widać że po to tu wszyscy przyjechali, ja bawiłem się rewelacyjnie i uznaje to za jeden lepszych występów na festiwalu. Genialny techno początek.

Trentemoller: Słuchając nowej płyty zastanawiałem się jak występ duńczyka zostanie przyjęty, i aż się zdziwiłem widząc tłum ludzi pod sceną główną. Z całym zespołem zagrał bardzo ładny koncert, nawet siedząc na górce, z dala od sceny miałem świetną przyswajalność. Troche mimo wszystko nie pasował mi do techno otoczki festiwalu i mam nadzieje go zobaczyć na czysto na Free Formie.

Pretty Lights: Bardzo chciałem go zobaczyć i okazał się dobrą alternatywą względem wszechogarniajacego techno. Do czasu niestety, po półgodzinie zaczął się nudzić, nie żeby jego instrumentalom czegoś brakowało, po prostu nie wychodził poza schematy, które z resztą znamy z płyt. I z tego co pamiętam właśnie tu rozpoczęła się pierwsza ulewa, która kazała wszystkim biec na…

Nina Kraviz: Kiedy po raz pierwszy ją usłyszałem i zobaczyłem na zdjęciach zastanawiałem się jak może istnieć tak idealna kobieta? Miała grać od 1 ale w związku z tym że Loco dice nie przyjechał, poprzedzający Ninę Gary Beck grał dużej, a ona sam zaczęła grać o 2. Jest artystką która gra schematem łagodnie, mocniej, najmocniej, przez co trzeba zostać na całym secie by ją w pełni docenić. Zaczynała od minimalu i swoich kompozycji by zakończyć mocno i surowo. Moja dziewczyna.

I niestety przez okrutną pogodę na tym zakończył się mój dzień z Audioriver, mokry i zmęczony wróciłem do namiotu. A następnego dnia…

Kuba Sojka: Mam nadzieję że za sprawą Boiler roomu jest już znany większości, jeśli ktoś jednak był na nim pierwszy raz na Audioriver, na pewno bawił się doskonale. Mocne rozpoczęcie drugiego dnia.

Dense & Pika: Chyba jeden z najlepszych występów na tegorocznej edycji. Nawet nie chodzi o to że było tak ciężko jak powinno być, oni po prostu wcigąnęli w swój set tak bardzo że zostałem na całe półtorej godziny, aż sam sie zdziwiłem że zdołam tyle na nich być.

Daniel Avery: Napiszę krótko: DRONE LOGIC NA ŻYWO!!!

Booka Shade: Przeze mnie najbardziej wyczekiwany koncert. I ani troche się nie zawiodłem, ze względu na Body Language, które wielbie już od gimnazjum mam do nich ogromny sentyment. Absolutnie porywający, pokazali housy i wpisali się w festiwalowe techno

DJ Koze: Miałem nadzieję że usłyszę kawałki z Amygdali a zamiast techno, uk garage i 2stepy. Ale Koze także postanowił być spójną częścią festiwalu i w swoim secie nie odstawał od większośći artystów. Nie było w tym oczywiście nic złego, szczególnie że zagrał swój świetny remix Bad Kingdom.

Brodinski: Brzmi troche jak cięższa techno wersja Modeslektora, jednocześnie bardziej przystępna dla publiki, i całkiem młodzieżowa. Rozkręcił super imprezę o 3 w nocy

Phace B2B Misanthrop: Breaki nad ranem to jest właśnie to czego ten festiwal potrzebował. I nie jest to ironia, spędziłem tam około 45minut i dobrze było znaleźć odskocznie od techno. Choć Phace grał w pewnych momentach na tyle monotonnie że pewnie po dłuższym czasie stałoby się to nudne.

Ogólnie i szczególnie Audioriver to dwudniowa impreza techno. I to mi się podoba, wracam za rok. Pozdro techno!

Witek Bartula