Osoba idąca po mieście z muzyką na uszach to nieraz dla obserwatorów naprawdę pocieszny widok. Pewnie większość z was przystosowuje tempo kroku do tego, co akurat słyszy. A może zdarza się wam także podśpiewywać, robić dziwne miny, wymachiwać rękami? Mam nadzieję, że czasem bywacie na tyle wyluzowani. Nie chodzi tu jednak o listę zachowań mocno wkręconego słuchacza, tylko o powód tych nieco wariackich poczynań. O płyty z muzyką zdolną nas na tyle wciągnąć do wykreowanego świata, że zapominamy o realnym.
Ich debiutancki album był dla mnie takim teleportem. Zaczarował niepokojącym klimatem, orientalnymi dźwiękami, ale przede wszystkim mocnym, dubstepowym uderzeniem basu. „Coup d’Yah” przywodziło na myśl tygiel kulturowy, brzmiało jak opis kosmopolitycznego miasta, zapis jego podziemnego pulsu. Początkowo kolektyw, obecnie dwuosobowa (Dhruva Ganesan i Dave Sharma), pochodząca z Nowego Jorku Sub Swara w listopadzie wydała drugi album. W przypadku pierwszej płyty kanwą był dancehall – przetworzony i zreinterpretowany na wiele sposobów. Tutaj, patrząc choćby na zaproszonych do współpracy gości (Dead Perez, Lyrics Born) można wnioskować, że wyjściową bazą jest hip hop. Jednak tak jak bardziej złożone i bardziej różnorodne jest „Triggers” od swojego poprzednika, tak większa jest ilość wpływów, którym poddali się jej twórcy.
Swoją drogą to ciekawe, że remixy utworów z „Coup d’Yah” zrobili (m.in Eskmo, Ill Gates, Heyoka, Dave Q) przedstawiciele gatunków, którymi przesiąknięte jest nowe wydawnictwo. Można chyba powiedzieć, że te trzy epki z remixami stanowią swoisty pomost między longplayami.
Sub Swara nadal tworzy na wskroś miejską muzykę, z wyraźnymi elementami etnicznymi, ukierunkowaną na basowe brzmienia. Tym razem w ich wielokulturowej mieszance, przenikają się ze sobą hip hop, glitch hop, dubstep, funk, a nawet afrobeat. Kiedy słucham „October” wyobrażam sobie, że do grających w przejściu podziemnym muzyków podchodzi grupa beatboxerów i wspólnie improwizują. Zaczyna się charakterystycznym dla Sub Swary wykorzystaniem orientalnych instrumentów, stopniowo rozkręca się przechodząc w glitch hopowe klimaty, uwodzi przez chwilę klimatyczną gitarą i znowu wraca na hip hopowe podwórko, by zaprezentować piękny popis turntablizmu.
Jeden z lepszych kawałków na płycie – „Vagabond Knowledge” rozpoczyna się melancholijnie, od partii smyczków przeplatającymi się z nastrojowymi fletami. Rozwija się niespiesznie jak startujący pociąg, by potem przekształcić się w rytmiczny 2stepowy stukot. Nastrój pełen zadumy rozwija się w coś, co na parkiecie mógłby zatańczyć człowiek – kobra.
Kolejny na płycie „Future Fresh” pozostawia nas jeszcze przez moment w klimatach orientalnych. Dosyć długie intro pokazuje jak Sub Swara zgrabnie łączy żywe instrumenty z dźwiękami wygenerowanymi elektronicznie. Bądźcie czujni, za chwilę nastąpi wielkie bum wraz z nawijką Frieddiego Millsa. W końcu: „robimy to głośno albo wcale”. Myślę, że trzeba wziąć te słowa na serio i pokręcić gałką w górę.
Jeśli zdarzy się wam słuchać singlowego „Steam” podczas wędrówki, to może się zdarzyć, że dotrzecie do celu szybciej niż planowaliście. Ten kawałek to prawdziwa gonitwa w szaleńczym tempie, które zwalnia trochę przed końcem, ot tyle, żeby złapać oddech na dalszy bieg. Wsłuchajcie się we fragment, gdzie rytm tribalowych bębnów zamienia się na moment w dubstepowy bit. Nie wypadliście jeszcze z rytmu? To świetnie, bo już czas na afrobeaty w „Bird of Paradise” z gościnnym udziałem muzyków z Antibalas (kojarzycie „Talkatif” z 2002 wydane dla Ninja Tune? Ja sobie odświeżyłam). Chciałabym usłyszeć ten kawałek w wersji live, z wszystkimi tymi instrumentami, z jazzową improwizacją. Następnie muzycy proponują szybki skok do Brazylii. Żywiołowy charakter „Tambores” na pewno jest po części zasługą wokalu Zuzuki Poderosy. Ale aż tak tanecznie do tej pory u Sub Swary nie było. Trochę mi te baile – funki zgrzytają na tle reszty utworów.
Czy Sub Swara zatraciła swój charakter w gąszczu tych wszystkich inspiracji i zaproszonych gości? Nie sądzę. „Triggers” odbieram jako rozwinięcie zamysłu z pierwszego albumu. Pamiętajmy, że Sub Swara początkowo była grupą ludzi zawiązaną wokół klubu, połączoną wspólnym celem – promowaniem basowych brzmień pod każdą możliwą postacią i na pograniczu różnych kultur. I to nadal jest słyszalne w ich twórczości.