To jeden z tych wywiadów, które człowiekowi poruszającemu się w świecie muzyki zostaje na zawsze w pamięci, nie tylko ze względu na jego okoliczności, ale przede wszystkim dzięki niesamowicie inspirującymi (toteż wyczerpującymi!) wypowiedziami rozmówcy, z których czasem można było zapamiętać kilka słów, zdań, jednak potem w głowie funkcjonowały już one swoim życiem.
Wojtek Mazolewski to jedna z najciekawszych i najbardziej wyjątkowych osobowości polskiej muzyki- basista, kontrabasista i lider zespołu Pink Freud, który w znaczący sposób przyczynił się do spopularyzowania stricte nowego gatunku muzycznego, jakim jest określany Yass- hybryda punk-rocka z jazzem.
Wywiad został przeprowadzony już jakiś czas temu, bo na koncercie prapremierowym projektu Pink Freud gra Autechre, który miał miejsce 6 kwietnia 2014 roku, w katowickim Jazz Clubie „Hipnoza”, w ramach Before Tauron Nowa Muzyka Festival 2014 i trwał (uwaga!) prawie 60 minut, toteż aby tekst nie przypominał wywiadu rzeki (którym niewątpliwe był) przedstawimy wam wybrane fragmenty naszej rozmowy.
[youtube http://www.youtube.com/watch?v=VXqNdDdAzMY&w=560&h=315]
Future-bass.pl Pierwszy raz podzieliliście się z fanami muzyką Autechre, którą próbujecie modernizować, przerobić na swój sposób tak jak 4 lata temu na płycie Monster of Jazz i skąd taka zwłoka- czy jest spowodowana ciężkością materiału, czy mnóstwem innych zajęć po drodze.
Wojtek Mazolewski: W tamtym okresie w momencie w którym nagrywaliśmy płytę monster of jazz po prostu wpadłem na pomysł aby pokazać, że fascynuje się tą grupą i część zespołu Pink Freud, więc nie mieliśmy planu by pokazywać coś więcej, po prostu wybraliśmy jeden z naszych ulubionych utworów Goz Quarter nagraliśmy go w takiej formule i pamiętam, że wtedy dla zespołu nauczenie się tego jednego utworu stanowiło duży problem.
f-b.pl Dość skomplikowana sekwencja…
W.M. Tak, zgadza się, więc jakby zespół nie pałał entuzjazmem do tego, żeby pracować nad większą ilością materiału ale ja też nie sugerowałem tego w tamtym czasie. Dopiero wtedy kiedy płyta wyszła i utwór na koncertach zyskiwał nowe oblicze- bardzo często przydawał się pod koniec występów, kiedy chcieliśmy wszystko wyciszyć i jakby pociągnąć ludzi w inny świat i dopiero wtedy zaczęło mi świtać w głowie, ze może fajnie by było kiedyś coś takiego zrobić. I najpierw tak nieśmiało werbalizowałem te pomysły- dopiero jakiś dłuższy czas po wydaniu płyty, ale bez żadnego pomysłu na termin, kiedy mielibyśmy zacząć to to robić. Dopiero podczas, któregoś występów na festiwalu Tauron Nowa Muzyka..
f-b.pl Na ulicy Mariackiej w Katowicach? Byłem tam!
W.M. Chyba wcześniej jeszcze [Tauron Nowa Muzyka 2011 – przyp. red.]. Rzeczywiście rozmawialiśmy jakby o fascynacjach zespołu Pink Freud elektroniką- o tym jak bardzo, kiedyś łączyliśmy to z improwizacją, i że tak naprawdę jest to nasz pierwotny styl, w którym w naszym przypadku bardzo często zdarza się zmieniać podczas albumów. Ale albumy to są tak jakby wycinki z etapów twórczości zespołu- w naszym przypadku każda trasa, każdy sezon koncertowy ma zupełnie inne brzmienie, inspiracje, które jakby się staramy odnaleźć, inne granice chcemy przełamać itd., więc jesteśmy tzw. zespołem poszukującym, który próbuje sam siebie cały czas zaskakiwać, dlatego też albumy bardzo często brzmią inaczej i kolejny Horse & Power zabrzmiał po prostu zupełnie w inną stronę, choć w tym samym czasie, gdy powstał, koncerty brzmiały inaczej niż on. Tym albumem tak zaspokoiliśmy taki kierunek, w który zespół zaczął zmierzać, w takich elementach jakby harmonicznych, aranżacyjnych, z mocno punkowym uderzeniem itd. Nagle pojawiła się duża część przestrzeni, którą lubimy z zespołem realizować- zupełnie nie zagospodarowana, ta w łączeniach elektroniki z akustyką; i wtedy tak dla przyjemności powróciłem do starych nagrań Autechre po prostu by się po inspirować i znalazłem tam parę kompozycji, które by świetnie zabrzmiały tylko o ile dałoby się je spisać i wykonać- po prosu byłyby wspaniałą trampoliną do jakiś poszukiwań pinkfreudowych. Podzieliłem się tymi fascynacjami i uwagami.
f-b.pl Jakie były te uwagi?
W.M. Podzieliłem się tym, że np. kolejnym utworem , który by świetnie zabrzmiał byłby Laughing Quarter i bardzo chciałem go zrealizować- jeszcze miałem taki pomysł i mam- pewnie go usłyszycie na koncercie- chce go rozpocząć od części bardzo otwartej- stylistycznie zasięgniętej z ery free jazzu, polish jazzu; z pierwszych płyt Tomka Stańki czy Helmunda Nadolskiego, gdzie dziwne dźwięki padają z akustycznych instrumentów, gdzie wkrada się taki jakby sonorystyczny sposób postrzegania muzyki jazzowej również i tak chcę zacząć tą kompozycję, w której nagle wyradza się ta stuktura Laughing Quarter, którą my rzeczywiście jak w tamtym utworze zapętlamy w takim długim liniowym oscinato.
f-b.pl Co sądzisz o najnowszym albumie Autechre – Exai wydanym w tamtym roku?
W.M. To jest taki album retrospekcyjny, w którym grupa pokazuje jakby to skąd się wywodzi i jak daleko potrafi zerknąć, jak dalece ich własna stylistyka oraz ich historia muzyki potrafi pozwolić im daleko spoglądać.
[youtube http://www.youtube.com/watch?v=_Hlt7Uo9yik&w=560&h=315]
f-b.pl Ten album nie jest to muzeum martwych rekwizytów, a ruchomym labiryntem.
W.M. Pięknie powiedziane- zgadzam się w zupełności! Pokazali, że na bazie swych patentów potrafią dziś zabrzmieć nadal dziś bardzo futurystycznie. Dzisiaj wgl mamy taki moment, w którym muzyka elektroniczna z różnych dziedzin, mam takie wrażenie, że gryzie już swój ogon i te takie powroty i nawroty do tego co już w muzyce elektronicznej się pojawiło nie zawsze brzmią świeżo i dobrze.
f-b.pl Wobec tego procesu, jaka jest twoja definicja nowej muzyki?
W.M. Będzie to brzmiało bardzo prosto i być może zabrzmi banalnie- muzyka płynie prosto z serca i naprawdę jest tak, że będąc muzykiem swoim głównym zadaniem jest być otwartym człowiekiem na przestrzeń, na to wszystko co się dzieje wokół Ciebie i na to co dzieje się w tym związku w Tobie, jak ta rzeczywistość odbija się w twoim wewnętrznym lustrze. Ważne dla mnie jest to, żeby pozwolić tej energii, która jest wokół ciebie przepłynąć przez siebie i wypuścić ją przez ten pryzmat własnych odczuć. Jeżeli przychodzi Ci to po prostu naturalnie bez zbędnych jakby prób nałożenia na to ambicjonalnych wartości albo egoizmu, to muzyka sama z Ciebie jeżeli masz warsztat, wiedze i pracujesz nad sobą i warsztatem, praktykujesz muzykę, nie tylko jako pracę ale drogę życiową to muzyka z Ciebie wychodzi w sposób naturalny. Dla mnie bycie muzykiem na tym trochę polega- to jest jakby zawód, który trzeba wykonywać z powołania, bo w innym wypadku nie ma tej odpowiedniej siły. Oczywiście można skończyć szkołę i można grać w zespole u Ani P. lub Basi G. i możesz z tego żyć oczywiście i wiele jest tam żadnych rzeczy- niczego nie odbieram tym muzykom, ale bardzo często brakuje im tego o czym mówisz, jakby czym co to jest nowa muzyka, no właśnie tym, że jak idę na zespół debiutantów, ale mam okazję widzieć ludzi, którzy się pasjonują, całym sercem żyją muzyką i mogą słuchać nawet Led Zeppelin, które jest dla nich największym odkryciem, ale żyją tu i teraz: piszą po 200 SMS-ów dziennie, odbierają maile, kłócą się z rodzicami, chodzą na nowe filmy, czytają współczesną literaturę, słuchają współczesnej muzyki- okazuje się, że oni brzmią współcześnie. Jeśli nie naśladują i po prostu pozwalają zagrać brzemieniu pomiędzy tym jak Ty grasz na gitarze- to jest nasza fizyczność, która wyznacza to jak gramy. Nie trzeba się uczyć grać tak jak Slash, Jimmy Page, czy Jack White tylko bardziej trzeba..
f-b.pl Improwizować i robić swoje..
W.M. Tak jakby szukać swojego brzmienia i akceptować to, że nie brzmisz jak oni- fascynować się nimi owszem, bo są wspaniałym źródłem inspiracji, ale jeżeli widzisz, że grasz inaczej to pójdź za tym- twoje dźwięki są krótkie, długie, szarpane albo coś tam- nagle się może okazać, że ten rodzaj artykulacji wydobywania dźwięku jest najciekawszy. Byłem w kinie na ostatnim filmie Jarmuscha- naprawdę polecam! Wspaniałe analogowe sprzęty i stare gitary, którymi się bawi główny bohater no i też wspaniała literatura, którą się bawi główna bohaterka. Wspaniały film, ale przed nim leciała reklama- to było bardzo zaskakujące, bo w jej pierwszej części wypowiadał się sportowiec, konstruktor statków, a na koniec malarz, który mówił, że kiedy był młodym człowiekiem lekarz powiedział mu, że jego ręka i umysł nie są stabilne i nie może robić precyzyjnych rzeczy- ale zawsze chciał być malarzem. Wymyślił on technikę, gdzie maluję swoje dłonie i uderzając nimi w płótno budując z małych plamek wielkie obrazy i kończy się ta część reklamy mottem „Kto powiedział, że nie możesz być malarzem jeśli po prostu tak jest”- wszystko jest jakby w twoich rękach. Facet pokazał, że stylem może być to, że on po prostu nie nadaje się na malarza<śmiech> , że jest wspaniałym twórcą. Najlepsze było to, że myślałem, że to jakaś reklama społeczna, a na końcu okazało się, że to reklama samochodu! <śmiech> Ale to bardzo ciekawe, że reklama może przenosić, az taką ciekawą myśl
f-b.pl Krótka forma!
W.M. Krótka forma i naprawdę mądra i treściwa- ja podchodzę tak samo. Wielokrotnie ortodoksyjne środowiska jazzowe bardzo często ze mną dyskutują na temat tego, że mówi się, że gramy jazz, a przecież to wgl nie jest podobne do niego. Wydaje mi się, że granie dzisiaj muzyki jazzowej w taki sposób jak robił to Coltrane uwielbiam i klęczę na kolanach przed jego geniuszem i wielu jego kolegów, ale prawda jest taka, że nie mieli komputerów, komórek i innych wielu rzeczy, no i jak mieli o tym grać? Ja nie mogę grać o świecie, w którym oni żyli, ponieważ nie pamiętam, mnie wtedy nie było jak ubierały się dziewczyny, jak pachniały, jakie miały włosy, ani o tym jakie były problemy społeczne, ani o tym jak żeśmy się komunikowali itd. Rolą muzyka jest mówić to i opowiadać świat jakim jest w inny sposób, który Was porusza i pokazuje słuchaczom jakby coś czego nie dostrzegli w przestrzeni, która jest przed nimi, którą zawsze widzieli. Chodzi o to, że w jaki sposób mówisz zdanie oni mówią: „No taktaktak no właśnie tak!”- muzyka ma wywoływać takie wrażenie, że po prostu „tak to jest to!” (i właśnie tak myślałem tylko nie wiedziałem jak to powiedzieć). To abstrakcyjny komunikat energetyczno-emocjonalny, który po prostu opowiada o współczesnym świecie, dlatego ja się nie boję korzystać ze wszystkich rzeczy, których nauczyłem się w życiu, a jak to ktoś nazwie to już mnie kompletnie nie interesuję.
[youtube http://www.youtube.com/watch?v=5uTY76IWylo]
f-b.pl Często podkreślacie ważność muzyki elektronicznej: Ninja Tune i teraz wasza nowa płyta, gdzie mocno nawiązujecie do elektroniki. Kiedy rozmawiamy podkreślasz, że tylko ta forma odwzorowuje rzeczywistość, w której żyjesz.
W.M. Rzeczywiście od momentu powstania zespołu Pink Freud, jakby łączenie improwizacji jazzu, elektroniki było dla nas największą zajawką to było coś co pokazywało nasz styl- ludzie mówią, że my go odkryliśmy, ale tak już jest z tym zespołem, że kiedy pracujemy nad czymś 2 lata lub 3 to w sposób naturalny idzie to w inną stronę- eksplorujemy jakiś rodzaj grania, wytwarzania dźwięku przez długi czas, dochodzimy do granic możliwości komunikacji tego dźwięku i w jednej chwili mówimy „Dobra! Jedziemy w góry!” i tam zaczynam na nowo, luźno sobie grać. Jeśli mówimy o czystych, autorskich albumach Pink Freud- o to co się dopiero zdarzy, to jest plan jest, ale kiedy to się pojawi jeszcze nie wiadomo. Na razie chcemy zagrać prapremiera, a później na festiwalu premierę musi się ostać w nas, a potem zabierzemy się za nagrywanie płyty. Jestem sam ciekaw jak to wyjdzie w formie płytowej i to będzie miało na pewno wieli wpływ na kolejne nagranie Pink Freud.
f-b.pl Co by było gdyby po wydaniu płyty z coverami Autechre zadzwoniłoby do Was Warp Records albo Ninja Tune z propozycją nagrania kolejnego autorskiego albumu pod szyldem, którejś z tych wytwórni?
W.M. Byłoby wspaniale.
f-b.pl Rzucilibyście wszystko?
W.M. Chyba nie musimy mówić, że rzucamy wszystko i robimy dla nich taka propozycja jest zawsze bardzo dobrze przemyślana i zawsze jak ktoś by chciał byśmy nagrali płytę dla któryś z labaeli w Angli to mieliby świadomośc, że na to potrzebny jest czas- w tym momencie działamy w sferze płyty Horse & Power, któ®a jest większą materią niż to co się ukazało za pierwszym razem- wgl jak dobrze pójdzie to w tym roku wyjdzie reedycja tej płyty. Mamy całą kopalnię ponad 10 innych kawałków, z których możemy korzystać na koncertach, ale jeśli mielibyśmy coś robić na przyszłość to na pewno byłoby to produkowane od nowa. Nie jest wykluczone, że album z coverami Autechre wyjdzie w wytwrni, któ®a na to czeka.
f-b.pl Pytam o te wytwórnie, bo na jednej stronie przeczytałem, że dziś na koncercie obecni byli przedstawiciele Warp Records. Czy były jakieś rozmowy?
W.M. Producentem dzisiejszego koncertu są organizatorzy festiwalu Tauron Nowa Muzyka i oni są w ścisłym kontakcie z grupą Autechre wsp. tego projektu oraz ich menadżerem i wydawcą w Warpie. Wiem o tym, że były plany, żeby ktoś z tego Warpa tutaj był- chyba do tego nie doszło, ale oni czekają na ten materiał. Dla mnie osobiście to nie jest najważniejsze. Cieszę się, że mamy grupę, z którą produkujemy nasz występ wspólnie- cały ciężar nie spoczywa tylko na zespole, bo umówmy się pod względem artystycznym mamy 100% kontroli, ale wyprodukować tak koncert jakby brzmiał i wyglądał nie jest tak łatwo i potrzebujemy na to środków, ludzi i bardzo się cieszę, że współpracujemy z chłopakami, czyli Adamem jednym i drugim, który rozumie, że jak gramy dla Autechre to mamy kontakt z Warpem- oni są informowani o naszych krokach, zamierzeniach itd. Ja osobiście marzyłbym, by współpraca ta się zacieśniała, choć ja tego nie oczekuję, uważam, że powinno to nastąpić w moim mniemaniu, czyli z chęci tych osób, które tam pracują i których coś zaskoczy i powiedzą „wow!”.
[youtube http://www.youtube.com/watch?v=h2QqCtKJh0E]
Wywiad przeprowadzili: Adam „Attaché” Dąbrowski oraz Mateusz Schuler [wolna korelacja dźwięku]