Sezon Grzewczy vol. 4

Nie wiem czy ptacy wracają już z Afryki. Nie jestem też pewien czy mam na stówę odkładać kurtkę do szafy, gdzie w ciemnościach dobrnie nietknięta do listopada. Poważnie też wątpię w to, że nie ujrzę już śniegu w tym miesiącu ale wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią mi, że idzie wiosna. Ci, którzy w kamienicach udawali twardych i nie chcieli grzać – nareszcie przestali nosić w chacie rękawiczki. Ilość pseudo-żartów autobusowych o odsłoniętych kupach na chodniku już dawno jest nie do strawienia, w parkach coraz więcej biegaczy, a na ołbińskich podwórkach nareszcie z otwartych okien słychać głośno polski rap. Lada moment wszyscy wejdą na rowery, a z grilla uczynią narodową kuchnię polską – ale zanim to nastąpi, chodzmy ostatni raz nawalić się do Artzatu i zamienić to wąsate miejsce w dobrą potańcówę. Trzy edycje Sezonu Grzewczego były pięknymi imprezami w gronie miliona dobrych znajomych, bawiących się przy zajebistej muzyce. Zatem w imieniu swoim, pefki i mike’a zapraszam na Sezon Grzewczy vol. 4 – Edycja Roztopy. Pożegnamy zimę w klubach i od tego momentu niech tryumfuje browar w plenerze.