Siedmiu wspaniałych, czyli o młodych producentach

Dubstepforum.com

Kolejny raz, jak co roku w styczniu, od początku istnienia dubstepforum.com odbywa się głosowanie podsumowujące muzyczny rok. Użytkownicy forum mogą wybierać w 15 kategoriach min. najlepszego producenta, dj-a, album, wokalistę czy wytwórnię. Bardzo lubię przeglądać takie zestawienia, bo oprócz zaspokajania ciekawości, czy wybrane pozycje pokrywają się z moim prywatnym rankingiem, jest to okazja do przypomnienia sobie, a czasem poznania nowych rzeczy. Moją uwagę najbardziej przyciąga dział pokazujący świeże spojrzenie na muzykę, czyli najlepszy nowy producent. Ranking i głosowanie to świetna zabawa, ale dla mnie wiążąca się z niełatwą decyzją, bo głos oddać można tylko na jednego producenta spośród dziesięciu przedstawionych na forum. Którego wybrać, gdy lubię aż siedmiu z nich? Mam nadzieję, że krótkie podsumowanie twórczości, w oparciu o wybrane utwory każdego z nich, ułatwi zadanie mi i być może tym z was, którzy wahają się do ostatniej chwili. Będzie także przeglądem kilku znakomitych produkcji z 2010 roku, które warto zapamiętać.

Aż trzech producentów w tej kategorii związanych jest z wytwórnią założoną przez Alexa Sushona – Bok Bok i Jamesa Connolly’ego – L-Viz 1990. Najprościej byłoby powiedzieć, że label Night Slugs istniejący od 2008 roku, prezentuje muzykę klubową ze szczególnym ukierunkowaniem na UK Funky. Jednak takie określenie tylko w pewnym stopniu przybliża twórczość Kingdom i Girl Unit – producentów, których zeszłoroczne epki ukazały się pod szyldem tej młodej, londyńskiej wytwórni. Obaj czerpią z wielu stylów muzycznych i często balansują na granicy kiczu, dzięki czemu modny gatunek z wysp w ich wykonaniu brzmi intrygująco.

Night Slugs

Zestawienie dziecięco brzmiących wokali z melodyjnymi syntezatorami i automatyczną perkusją z 808 może zaowocować niestrawnym efektem, ale nie wtedy, kiedy zabiera się za to Philip Gamble. Potencjalnie niebezpieczne połączenia to specjalność Girl Unit. Mistrzowskie łączenie odległych muzycznie elementów i żonglowanie kontrastami najbardziej widoczne są w kawałku „IRL”. Intro buduje niemal filmową dramaturgię i wciąga nas w złowieszczy, mroczny nastrój jak z dawnych horrorów. Niepokojące dźwięki orkiestry przeplatają się z charakterystyczną warstwą perkusyjną, która swoim brzmieniem odwołuje się do tanecznych rejonów footwork. Wykorzystanie sampla przytłaczającej orkiestry, prostej perkusji, uzupełnionych dźwiękami syntezatora wprawia mnie w podziw dla umiejętności Unit Girl, który obronną ręką wychodzi z takiej nietypowej kombinacji.

[soundcloud url=”http://api.soundcloud.com/tracks/2762764″]

Znakiem rozpoznawczym Kingdom – rezydującego w Nowym Jorku producenta, jest nawiązywanie do r&b. Nastrojowość tego gatunku skutecznie udaje mu się przenosić na grunt klubowej elektroniki za pomocą posamplowanych kobiecych wokali. W przebojowym „Fogs” można wychwycić głos Beyonce, w połamanym, jeśli chodzi o perkusję, „Bust Broke” Faith Evans. Dzięki temu na epce „That Mystic” spod warstwy elektronicznej i wielu pokręconych sampli wyłania się nostalgiczna odsłona UK funky. W najbardziej zmysłowym, zamykającym wydawnictwo – „Seven Chirp” subtelny klimat budują dziewczyny z tria 702. To właśnie z repertuaru amerykańskiej grupy zaczerpnięta jest chwytliwa, pocięta gitara i wokale. Jednak pomimo całej tej romantycznej warstwy Ezra Rubin tworzy niezwykle taneczną, a w przypadku „Seven Chirp”, nawet skoczną muzykę.

[soundcloud url=”http://api.soundcloud.com/tracks/4337329″]

Trzecim producentem z tej samej wytwórni jest Mosca. Jego debiutancka epka, nawiązująca do grime’u i hip hopu, była pierwszym wydawnictwem Night Slugs. „Nike”, „Square One” czy późniejszy „Tilt Shift” zapewniają solidną porcję parkietowych wygibasów. Twórczość londyńskiego producenta polubiłam i zaczęłam tak naprawdę doceniać dopiero, kiedy usłyszałam jego interpretację kawałka T.Williamsa. Zremiksowany przez niego „Heartbeat” już od pierwszych sekund uwodzi soulowym, aksamitnym głosem Terri Walker rozbrzmiewającym na tle powolnych, leniwych dźwięków pianina i delikatnej jazzowej perkusji. Przede wszystkim remix ma fajny UK garage’owy klimat oraz zachwyca piękną linią basu, i to właśnie ona zdobyła moje serce.

[soundcloud url=”http://api.soundcloud.com/tracks/5118990″]

Przechodząc do omawiania kolejnego producenta, niczym w słynnym eksperymencie z kotem Schroedingera, odchodzimy od soulowych klimatów, jednocześnie nadal w nich pozostając. Umieszczanie Bena Westbeecha w kategorii nowy producent, nie jest co prawda paradoksem porównywalnym z tym, z jakim musi sobie radzić mechanika kwantowa, ale trochę jednak dziwi. Producent, wokalista i dj znany choćby ze współpracy z Jazzanovą poruszał się już w obrębie wielu gatunków. Album wydany przez poławiacza talentów – Gillesa Petersona przesycony był wspomnianym soulem. Pod pseudonimem Lean obecny był na scenie dnb. Tym razem jako Breach nagrał dla wytwórni Pattern (Hackman, T. Williams) hipnotyzująco odurzający singiel „Fatherless”. Przewijający się podczas całej kompozycji zapętlony dźwięk samplowanego fletu wwierca się w głowę i nie pozwala o sobie zapomnieć. Rytm wyznaczają smagnięcia perkusji i wokal brzmiący jak mantra. Tribalowe bębny hipnotyzują, a na parkiecie wręcz wprowadzają w trans. Posłuchajcie tego świetnie wyprodukowanego kawałka i dajcie się porwać do plemiennego tańca.

[soundcloud url=”http://api.soundcloud.com/tracks/2400547″]

Chociaż jako dj znany jest od dłuższego czasu słuchaczom rinse.fm, w przeciwieństwie do poprzedniego twórcy, Steve Braiden jest faktycznie początkującym producentem. Zdążył już jednak zainteresować Joya Orbisona, który wydał singiel Braidena – „The Alps” w swojej wytwórni Doldrums i otworzył nim set zagrany podczas festiwalu Sonar. Na pewno nie jest to kawałek, który łatwo wchodzi w ucho, ale po kilku przesłuchaniach istnieje poważne ryzyko, że nie odpędzicie się od podśpiewywania fragmentu: „I’m a wolf”. Utwór, początkowo brzmiący jak mroczny minimal, jest wymagający, ale i wciągający. Cierpliwi słuchacze na pewno znajdą satysfakcję w odkrywaniu jego kolejnych warstw i frapujących dźwięków. Pośród przytłumionej, jakby wodnistej perkusji słychać przestrzenne szumy, metaliczne zgrzyty i delikatne dzwonienie. Posamplowane wokale, raz niewyraźne i bełkotliwe, gdzie indziej znów w postaci snującego się szeptu, zdają się sprzeczać z młodym, dobitnym głosem zapewniającym, że jest wilkiem.

Kiedy nakładem wytwórni Hessle Audio, której nie trzeba nikomu przedstawiać, ukazało się 12″ z „Fram” i „Iddy” krążyły pogłoski, że sam szef – Ben UFO jest ich autorem. Taneczne, ale niesamowicie surowe kawałki z future garage’owm stukającym bitem i chłodnymi, przenikliwymi synthami to jednak dzieło nowego, młodego producenta i utalentowanego dja. Polecam wam sprawdzić krótki, ale świetny set Blawana nagrany dla Sonic Routera, nafaszerowany utworami, w których, tak jak w jego oszczędnych produkcjach, wszystko kreci się wokół zabaw z perkusją.

[soundcloud url=”http://api.soundcloud.com/tracks/8112693″]

Na koniec chciałabym jeszcze wspomnieć o wytwórni, która co prawda nie została wymieniona w podsumowaniu, ale jest niewątpliwie warta uwagi, nie tylko ze względu na reprezentującego ją, nominowanego producenta. Istniejący od 2007 roku Black Acre skupia wielu ciekawych producentów tworzących dubstep z wyraźnymi odniesieniami do glitch hopu, grime’u i wonky. Label wydaje takich twórców jak Loops Haunt, Fantastic Mr Fox, Blue Daisy czy Dark Sky. Właśnie to ostatnie producenckie trio zostało w tym roku wyróżnione nominacją. Twórczość Dark Sky doskonale wpisuje się w profil wytwórni promującej szeroko pojęty dubstep, jednocześnie wymykając się jednoznacznej klasyfikacji, bo nawet w obrębie jednego wydawnictwa prezentuje odmienne style muzyczne. W „Something To Lose” przywołuje klimaty rave’owej beztroskiej zabawy z lat 90tych i serwuje nieśmiertelny amen break, zaś w znajdującym się po drugiej stronie krążka „Ghost Notes” prezentuje melancholijne dźwięki oparte na powykręcanych aquacrunkowych bitach ozdobione melodyjnymi, przywodzącymi na myśl 8-bitowe komputery, arpeggiami.

W tym roku nowością jest możliwość śledzenia na bieżąco wyników głosowania. Na pewno jest to ciekawe, chociaż może psuć końcową niespodziankę. Niezależnie od ostatecznych wyników zabawy, każdy z tych producentów jest już zwycięzcą, ponieważ nagrał przynajmniej jeden świetny utwór.